O trzeciej w nocy ONA po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do
sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor, wszystkie płyty
CD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera wyrzuciła
przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła dosypialni, do
ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego nic nie
podejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że już teraz cały
wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła....
Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny..
Tego dnia miarka się przebrała. Anna postanowiła z sobą skończyć.
Usiadła w kuchni koło lodówki. Po chwili usłyszała znajomy
warkot Jej mąż wrócił właśnie z ogródka, gdzie kosił trawniki. Za chwilę
wszedł do domu, cmoknął Annę w policzek. Wziął do ręki otwieracz, wyjął z
lodówki butelkę piwa. Gdy odskoczył kapsel i syknęła mgiełka, Anna szybkim
ruchem wyrwała mężowi butelkę i wyrzuciła przez okno.
Śmierć nadeszła niespodziewanie szybko...
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do
późna przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość -
nigdy sie nie skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego
z siebie i swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że
to wszystko jest wymuszone i sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z
zazdrością na sąsiadów i znajomych jeżdżących autami z salonu, siedzących
wieczorami przy grillu z rodziną... gdy on znów rozbierał silnik... Pewnej
nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję...
Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się,
gdy wyjechał na parę dni na delegację, służbowym samochodem. W jeden
dzień załatwiła kredyt w banku i wizytę u dealera. Na drugi zamówiła lawetę.
Teraz pozostało tylko czekać... a w garażu... taki nowiutki...
błyszczący... musi mu się spodobać.. Gdy przyjechał zaprowadziła go przed
garaż, uroczystym ruchem otworzyła drzwi...
- Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię denerwować, cieszysz się kochanie
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką
świadomości pomyśleć "A może VW golf to nie był dobry wybór.. może
toyota.. ". Pozostałych dwudziestu sześciu ciosów już nie czuła...
Hej, Hawk, masz strasznie niskie mniemanie o sobie A najgorsze to to, że utożsamiasz się z bohaterami Harlequinów , he, he..
Dla podbudowania Twojej samooceny dowcip specjalnie dla Ciebie:)
Blondynka dzwoni do informacji na dworcu kolejowym.
- Przepraszam, jak długo jedzie pociąg z Krakowa do Warszawy?
- Chwileczkę...
- Dziękuję.
A ten juz dla wszystkich, którzy dziś jeszcze nie zdążyli się usmiechnąć
Umiera papież. U wrót raju św. Piotr go pyta:
- Ktoś ty?
- Ja? Biskup Rzymu.
- Biskup Rzymu? Nie kojarzę.
- No, namiestnik Pański na Ziemi.
- To Bóg ma namiestnika? Nic mi o tym nie wiadomo.
- Jestem głową kościoła katolickiego!
- A co to takiego?
- ....
- Dobra. Czekaj tu, idę spytać szefa.
(tup, tup, tup)
- Panie Boże, masz chwilkę? Jest tu taki jeden, mówi, że jest papieżem, Twoim namiestnikiem na Ziemi, głową czegoś tam..
- Nie kojarzę. Ale moment... Jezusie, może ty coś o tym wiesz?
- Nie, tato, nie kojarzę. Ale pójdę z nim pogadać.
Po chwili wraca Jezus zwijając się ze śmiechu i mówi:
- Pamiętacie to kółko rybackie, które zakładałem 2000 lat temu?
- No, i...?
- Oni do tej pory działają!
Dwie babcie oglądają walkę bokserską w tv. Po serii ciosów jeden
z zawodników pada na deski. Sędzia zaczyna liczyć, tłum szaleje!
Wstanie?! Nie wstanie?! Wstanie?! Nie wstanie?!
- Nie wstanie - komentuje jedna z babć - znam chama z tramwaju
Przychodzi facet do pracy pobity, podrapany itd. Kumpel go pyta:
- Kto ci to zrobił ?
- Żona...
- Żona? Za co !?
- Powiedziałem do niej TY.
- I za to cię pobiła? A jak dokładnie powiedziałeś ?
- Ona mówi do mnie ”już się nie kochaliśmy ze dwa lata...”
A ja do niej:
- Chyba TY...
_________________ Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham wiatr we włosach i ........... ;-)
Ostatnio edytowany przez Hawk, Poniedziałek 20 Październik 2008 21:22, edytowano w sumie 1 raz
Rolnik i jego żona leżeli sobie w łóżku. Ona szydełkowała, on czytał gazete. W pewnej chwili odłożył gazetę i spytał:
- Wiedziałaś, że ludzie to jedyny gatunek, którego samice są w stanie odczuwać orgazm?
Żona uśmiechnęła się zachęcająco i spytała:
- Naprawdę? Udowodnisz?...
Rolnik odpowiedział:
- Jeśli chcesz... - po czym wstał z łóżka i poszedł gdzieś. Wraca po 30 minutach i mówi:
- No więc krowa i owca na pewno nie mogą, natomiast świnia kwiczała w taki sposób, że nie jestem pewien??
_________________ Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham wiatr we włosach i ........... ;-)
Rejestracja: Sobota 05 Listopad 2005 13:48 Posty: 804 Miejscowość: WRZEŚNIA
Wieczór, telefon do pogotowia gazowego:
- Rano piecyk włączyłam, a gaz się dotąd nie pali!
- A zapałkę babciu zapaliliście?
- Oj!!! Już zapalam!...
- Właśnie rozwiodłam się z mężem.
- Czemu ?
- Mieliśmy nieporozumienia na tle religijnym. Uważał, że jest Bogiem.
W I klasie podstawówki, pani od Religi mówi:
- Na początku, Bóg stworzył mężczyznę.
- Tak, bo Bóg zaczął od zera - powiedziała jedna z dziewcząt. Wszystkie dziewczynki się śmieją, a Jasiu wstaje i mówi:
- Tak! A jak Bóg chciał stworzyć kobietę to się potknął i powiedział ku***, a słowo ciałem się stało.
Młode małżeństwo zaraz po ślubie wyruszyło w podróż poślubną. Po
powrocie ojciec młodego pyta:
- Synu opowiadaj jak tam było.
Syn odpowiada:
- Tato przerąbane. To już chyba koniec.
Ojciec zdziwiony:
Jak to koniec?! Co się stało?!
- No widzisz ojciec to było tak. Jak to młoda para w pierwszą noc
uprawialiśmy seks. Jak było już po wszystkim, to ja tak, z przyzwyczajenia,
położyłem dwie stówy na stoliku.
- No, to rzeczywiście, synu, jest przerąbane.
- Ale to jeszcze nie wszystko. Ona mi pięć dych wydała.
Rozmowa dwóch kumpli:
- Słyszałeś, że Stefana wczoraj dresiarze 2 razy pobili?
- Nie, a dlaczego?
- Pierwszy raz dostał bo nie chciał oddać komórki. Ale w końcu oddał.
- A drugi raz?
- To był Sagem.
Pożar w szpitalu. Przyjechali strażacy, zgasili. Dowódca zdaje relację ordynatorowi:
- Pożar ugaszony, ale są poszkodowani. W sumie 8 osób, 5 odratowaliśmy, 3 niestety zginęły.
Słysząc to, lekarz zemdlał. Ocucili go, dochodzi pomału do siebie i mówi:
- Jak to 5 odratowaliście? Przecież gasiliście kostnicę...
Rosyjska baza wyrzutni rakiet.
Przy pulpicie sterowniczym generał.
Wkoło pulpitu sterowniczego chodzi sprzątaczka ze szczotą...
W pewnym momencie potknęła się i oparła ręką o pulpit... i nacisnąła taki wielki czerwony guzik...
Generał woła: paszła w pissdu !
Sprzątaczka: kto... ja!
Generał: niet, Italia
Leżę sobie w domu, lekko pijany, jak zwykle, a tu dzwoni telefon.
- Halo!
- Dzień dobry panu, chciałbym pana zainteresować ofertą Dominet Banku...
- Banku do czego?
_________________ KAWAsaki "LIME GREEN" jedynie słuszny!
Przepraszam za ''brzydkie'' słowa, ale to dobry kawałek
Marynarz opowiada w knajpie wrażenia z ostatniego rejsu:
- Wypłynęliśmy, ku*wa, z portu. Sztorm, ku*wa, jak diabli! Ale nasz
kapitan,
ku*wa, to dzielny chłop! Wkrótce zawinęliśmy, ku*wa, do portu, to ja,
ku*wa,
myślę: trzeba się, ku*wa, napić i zabawić. Idę, ku*wa, do knajpy,
siadam, ku*wa,
przy barze, a tu, ku*wa, przysiada się do mnie ta... no... kobieta lekkich
obyczajów.
Pijaczek zakręcił się przypadkiem na cmentarzu. Zauważył grabarza,
zajętego swoją praca i postanowił go dla żartu przestraszyć. Podszedł do
niego od tylu i wrzasnął:
"BUUUUAAAAAAA!!!!!!!!"
Grabarz ani drgnął, nawet sie nie odwrócił i kontynuował swoją pracę.
Pijaczek zniesmaczony nieudanym żartem odchodzi. Kiedy wychodzi poza teren cmentarza, nagle dostaje łopatą w łeb i pada na ziemię nieprzytomny. Pochyla sie nad nim grabarz i grożąc palcem mówi: - "Straszymy, biegamy, skaczemy, bawimy się ... ale za bramę nie wychodzimyyyy!"
Egzamin na prawo jazdy. Egzaminator zadaje kursantowi pytanie:
- Ma pan skrzyżowanie równorzędne. Tu jest pan w samochodzie
osobowym, tutaj tramwaj, a tu karetka na sygnale. Kto przejedzie pierwszy?
- Motocyklista - odpowiada pytany.
- Panie, co pan wygadujesz - warczy zły egzaminator - Toż przecież
mówię, jest pan, tramwaj i karetka. Skąd wziął się motocyklista?
- A ch*j ich wie, skąd oni się biorą.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów,
radzili
sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z
chemii,
miał być w poniedziałek o 8.00, wszystkim z ocen wychodziła 5.
Byli tak pewni siebie że przed egzaminem zdecydowali po imprezować u
kolegów z
uniwersytetu w Poznaniu. Było super, ale zapili ostro w weekend i jak
zasnęli w
niedziele po południu, obudzili się w poniedziałek koło 12.00. Na
egzamin
oczywiście nie zdążyli, postanowili zabajerować profesora. Tłumaczyli
się ze w
weekend pojechali do kolegów na uniwersytet do Poznania aby pogłębić
wiedzę i
wymienić doświadczenia, niestety w drodze powrotnej gdzieś w lasach
złapali
gumę, nie mieli koła zapasowego i długo nie mogli znaleźć nikogo do
pomocy.
Dlatego niestety przyjechali dopiero Kolo południa. Profesor przemyślał
to i
mówi : OK możecie przystąpić do egzaminu jutro rano. Studenci zadowoleni
ze się
udało go zbajerować, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi
dzień
przyszli jak zwykle pewni siebie. Profesor posądził ich w czterech
osobnych
pokojach, zamknął drzwi a asystenci rozdali pytania. Cały test był za
100 punktów.
Na pierwszej stronie było zadanie za 5 punktów, które wszyscy rozwiązali
bez
wysiłku.
Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za 95 punktów: "które
koło?"
Przez pustynie zasuwa kangur. Zatrzymuje sie .
Z torby wysuwa sie glowa pingwina .
Pingwin rozglada sie i puszcza pawia .
W tym samym czasie na biegunie polnocnym maly kangur tupie z zimna i
cedzi:
- Pier****na wymiana studentow!
Mama miała dwóch synów: optymistę i pesymistę.
Chciała im wyrównać trochę szanse w życiu i postanowiła, że na gwiazdkę da
im nieco odmienne prezenty - optymiście coś dołującego a pesymiście coś
wystrzałowego.
Pesymiście kupiła kolejkę elektryczną, z rozjazdami, semaforami,
tunelami....... slowem odlot.
Dla optymisty miała coś gorszego, zapakowała do pudełka końską kupę ...
Przyszła gwiazdka, chłopcy dostali prezenty, mama pyta pesymisty co też mu
przyniósł Mikołaj.
A ten jak nie zacznie narzekać: kolejkę elektryczną ale na pewno nie działa,
pewnie sie szybko zepsuje, ma zepsute tory itp.
No więc mama poszła do optymisty
- Co tam synku dostaleś od Mikołaja?
- Konika, ale..... gdzieś uciekł...
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości
Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum Nie możesz edytować swoich postów na tym forum Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum Nie możesz dodawać załączników na tym forum